Robinho, Arda Turan, Demba Ba, Emmanuel Adebayor, Emre Belozoglu, Gael Clichy, Gokhan Inler, a nawet Stefano Napoleoni, Włoch z Widzewa Łódź. Oni wszyscy grają dla Basaksehiru, który pewnym krokiem zmierza po mistrzostwo Turcji. Czy klub, który ma więcej znanych piłkarzy na boisku niż kibiców na trybunach, może zachwiać porządkiem w tureckiej piłce? Może. Bo jednym z tych kibiców jest prezydent Recep Erdogan.